Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lipowy
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 28 Sie 2013
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Podkarpacie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 10:55, 01 Kwi 2014 Temat postu: telefon do pszczelarza w sprawie matki |
|
|
witam wczoraj dzwoniłem do pewnego pszczelarza który sprzedaję matki,mnie interesowała matka sklenar 47/G/10 bo jest bardzo łagodna i miodna i zapytałem go jaką lepiej kupić unasienioną czy nieunasienioną ,bo ja wolałbym kupić NU bo cena tańsza ale nie wiem czy jak się unasienni z jakimś trutniem to nie wiadomo co z tego wyjdzie.Natomiast on mi powiedział że truteń tu nie ma nic wspólnego bo pszczoły odziedziczą geny po matce i będą łagodne.Co wy na to mi coś tu nie gra bo przecież jak truteń będzie do niczego to mi się wydaje że i potem pszczoły mogą być inne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wrzosowy
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 31 Maj 2012
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:51, 01 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Mnie uczono że raczej w pierwszym pokoleniu to po trutniu. Z praktyki wiem że pszczoły w jednym ulu mogą mieć różny kolor a więc zewnętrzne cechy dziedziczą bardziej po trutniach niż po matce. Naukowcy próbowali to badać. Opis "aleli" dziedziczenia poruszony jest w książce "Pszczelnictwo". Niektórzy próbowali określać to procentowo. W Praktyce nie zastanawiam się tak szczegółowo w pasiece towarowej. W pasiekach reprodukcyjnych unasiennienie jest nie mniej ważne niż linia samej matki. Tak czy inaczej matki nieunasiennione są zdecydowanie tańsze czyli za tą samą cenę poprawiamy genetykę większej ilości uli. Tak naprawdę to wystarczy poprawiać i po paru latach widac efekty. Można wymienić wszystkie matki na unasiennione ale to nie gwarantuje ani większej ilości miodu ani lepszego zdrowia pszczół. Dopiero wypracowanie najlepszej dla miejsca pasieki i dla pożytków linii daje efekty. Nawet przy najwydajniejszej linii trzeba jeszcze do niej dorosnąć bo każdą rodzinę można zamęczyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
netto
Gość
|
Wysłany: Śro 7:57, 02 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Z tego co ja wiem dzielą geny 50-50 .
|
|
Powrót do góry |
|
|
wrzosowy
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 31 Maj 2012
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 8:31, 02 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Nie pamiętam szczegółów ale to jest jakoś procentowo dzielone. W pierwszym pokoleniu inaczej potem w drugim jakby odwrotne proporcje... Wychodzi na 50 ale na przestrzeni kilku lat. Chyba jakoś tak... Zresztą po co to komu?... Zawsze można zadzwonić do jakiegoś instytutu i sprawdzić ale miodu to nie da.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wrzosowy
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 31 Maj 2012
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 8:49, 02 Kwi 2014 Temat postu: |
|
|
Są dwie rzeczy istotne. Matki inseminowane są zapładniane nasieniem wiadomego pochodzenia. Matki z izolowanych trutowisk też tyle że na stałym lądzie raczej trudno o takie trutowiska. Między innymi dlatego warto czasem matkę kupić z Niemiec gdzie zapładniane są na wyspie gdzie jest jedna rasa pszczół. U nas promuje sie inseminację ale dla mnie jest to psucie matek. Pogląd ten bierze się z ula. Widze jak pszczoły traktują takie matki. Naprawdę od niejednego hodowcy kupowałem. Te zapladniane na wyspie są zdrowe bo tylko najlepsze trutnie są w stanie dopaść matkę. Ludzka selekcja w przypadku trutni zawsze będzie ułomna.
To na temat czystości rasy.
Druga kwestia to po co mi to wiedzieć. Ktoś kto bierze się za wychów matek i owszem powinien ale ktoś kto trzyma pszczoły dla miodu?.. Powinien o ul zadbać a nie zaprzątać sobie głowy czystością rasy. Matki jednodniówki poprawiają genetycznie pasiekę zachowując jednocześnie cechy pozytywne dotychczasowych rodzin. Trwa to lata ale dzięki temu mamy pszczoły zdrowe dopasowane do regionu i oczywiście noszące miód. Gdyby zdecydować się na jedną linię może się okazać... W przypadku buckfasta że po 2 tyg deszczu rodzina przekreci się z głodu. W przypadku niektórych innych linii ... że wiosną nie wystartują w porę albo że jesienią ich zabraknie. Ktoś może napisać że po to jest pszczelarz aby mieć rękę na pulsie. Prawda. Jednak dla kogoś kto miał pasiekę w ulach warszawskich przez wiele lat rasowa matka może się tez nie sprawdzić. Pierwsza rasowa jaką przywiozłem z Niemiec wyszła mi z rojem miesiąc później. To nie ona była zła tylko ja nie dorosłem, nie doceniłem jej możliwości. Tak samo bywa z dobrymi liniami i złą ich oceną. Przy tym trzeba umieć chodzić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|