|
DYSKUSYJNE FORUM PSZCZELARSKIE POD PATRONATEM PASIEKI MICHAŁÓW http://www.pasiekamichalow.com
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
6Cichy
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 14 Wrz 2011
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: olsztyn Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:27, 13 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
dzieki za odpowiedz to jeszcze na koniec jedno pytanko czy przy przekladaniu larw wspierasz się lupka ze światełkiem czy wystarcza gołe oko i jakiej łyzeczki uzywasz poz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wrzosowy
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 31 Maj 2012
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 8:37, 14 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Nie korzystałem z lupy ani światła. Wychowując na własne potrzeby nie przekładam larw w pochmurne dni, Poza tym wybieram w miarę możliwości ramki z larwami gdzie larwy są dobrze widoczne. To takie na których już wcześniej był czerw ale z drugiej strony nie za stare. Na węzie po pierwszym zaczerwieniu larwy zlewaja się z kolorem plastra. Z kolei jak sa za stare tworzą duży cień i też trudno je zobaczyć. Co do łyżeczek wczoraj kupiłem w pszczelarskim wydaje mi się całkiem dobrą. Czyli są już dostepne. Te wcześniejsze z drewnianym trzonkiem to do dłubania w nosie były a nie przekladania larw. Ostatnio spotkałem takie z niebieskim trzonkiem chyba nawet metalowym bo dość ciężkie ale mają fajne skąpe i dobrze wygięte zakończenie czyli samą łyżeczkę. Sam koniec musi być cienki aby podłożyć pod larwę i możliwie nieduży aby móc ominąć larwę w komórce. Larwę zawsze biorę od strony jej pleców albo inaczej z zewnętrznej strony. Larwa na łyżeczce musi zwisać po bokach aby przy wkładaniu do miseczki matecznikowej dało sie ją przykleić do dna. Jak cała lezy na łyżeczce trudno ją odkleić. Właśnie te popularne łyzeczki z pszczelarskiego były za duże i nawet jeśli udało sie larwę wyjąć to nie szło jej od łyżeczki odkleić. Można było na palec i brać inaczej ale to już takie ratowanie się. Łyzeczki, kiedy już się wie jakie sa najlepsze można kupić też w zaopatrzeniu stomatologów czy tez w ogólnych medycznych. Produkowane w innym celu ale i tańsze i z lepszego materiału. Problem w tym ze tam wybór większy ale nikt nie doradzi co dobre. Na poczatku miałem 2 z Niemiec. Tam w pszczelarskich są całkiem dobre przypominające te stomatologiczne. W Polsce dopiero w tym roku w pszczelarskim spotkałem łyżeczkę przemyślaną. Wcześniej to były łopateczki do grzebania w nosie czy w uchu. Oczywiście z braku laku i taką można było szlifierka najpierw a potem na marmurku doprowadzić do stanu używalności. Tak jak zapalniczka czy dłuto dla pszczelarza powinno mieć kolor widoczny w trawie tak i łyżeczka skoro już ma malowany trzonek powinien to być kolor kontrastujący z trawą. Niby po co gubić ale różnie to jest. Zostawi sie łyżeczkę na ulu potem przejdzie odłożyć mateczniki, ramkę z larwami. W trakcie okazuje sie że w którymś z uli cos jest do zrobienia i łyżeczka zostaje na ulu. Dla producenta koszt ten sam tylko wychodzi olewajacy stosunek do klienta. Skoro już robić sprzet pszczelarski to praktyczny, przemyślany, i bardzo dobrej jakości bo tani to nie jest już teraz.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jestemradek
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 08 Cze 2012
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Skąd: Kotlina Kłodzka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 14:24, 14 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Witajcie,
1.
Użyłem mleczka pochodzącego ze świeżych mateczników i nakładałem najpierw odrobinę mleczka, a następnie przekładałem świeże jajeczka, które od razu zatapiały się w tej odrobinie mleczka. Niestety dzisiaj sprawdziłem i ponownie zastałem wszystkie 8 miseczek pustych chyba nie jest mi pisane hodować matki w ten sposób...
Akurat zależy mi bardzo na tej metodzie, bo dzięki izolatorom można wyhodować wiele matek jednocześnie.
2.
Sprawa znakowania, brakuje mi tutaj doświadczenia, a chęć posiadania oznakowanych matek jest bardzo wielka, wczoraj oznakowałem trzy młode i unasiennione matki, dwie pierwsze dałem w klateczkach, które otworzyłem po około 3 godzinach, wszystko ok matki dożyły do dziś jednak w nocy opalitki odpadły, nie wiem czy przypadkiem nie użyłem zbyt małej ilości tego kleju szelak. Niestety jedna z tych matek podczas dzisiejszego przeglądu zaczęła latać i prawdopodobnie nie wróciła do ula, zostawiłem otwarty daszek, zobaczymy... Strasznie się tym wkurzyłem, bo to Buckfast od znajomego pszczelarza, który sprzedał mi mocne odkłady za pół darmo.
Trzecia matka wyglądała dziwnie słabo po znakowaniu, może ją zbyt mocno ścisnąłem, ponieważ i tak nie była rasowa tylko z tych kundelkowatych (więc można ryzykować) postanowiłem ją wpuścić od razu z myślą, że pszczoły się nią zaopiekują, zamiast jej pomóc to ją ścięły... (doświadczyłem na własnej skórze dlaczego pszczelarze mówią o kilku godzinach w klateczce po znakowaniu). Dzisiaj jednak dostały ramkę z ostatnimi matecznikami, z rasowego czerwiu, więc może do jutra będą już miały rasową matkę.
3. Teraz o hodowaniu matek w naturalny sposób na ramce, metoda ta przerosła mnie zupełnie. Ponieważ mam jedną silną rasową rodzinę (R) to tylko z jednej mogłem zabrać ramkę i dać do innej, też silnej jednak bezmatecznej rodziny (A), docelowo chciałem wyhodować 5 matek. Nie wiem jak to obliczyłem, ale musiałem się najwidoczniej pomylić, zajrzałem wczoraj do rodziny (A), na około 5 dni przed wygryzieniem mateczników, aby zobaczyć czy wszystko ok, to co ujrzałem to mnie zdziwiło całkowicie. Około 4 mateczniki wygryzione, dwa ścięte z martwą matką, jedna młoda matka została znaleziona żywa od razu poszła do klatki i do bezmatecznej rodziny (B), ramkę przełożyłem dalej do innej bezmatecznej rodziny (C), mają nadzieje, że w tej co była ramka (A) jeszcze gdzieś jest kolejna żywa matka, dzisiaj zajrzałem do (C) i znalazłem dwie żywe młode matki, więc jedną zostawiłem w (C), a kolejna matka poszła do innej bezmatecznej rodziny (D), sama ramka z dwoma nienaruszonymi matecznikami poszła do tej rodziny, gdzie wczoraj ścięły mi własną matkę o czym pisałem wyżej (E). Przeglądałem rodzinę (A) aby znaleźć kolejną matkę (skoro były 4 puste matecznik to szanse są), niestety nie znalazłem, dostały więc dawkę świeżego czerwiu z rodziny (R), wkrótce się okaże czy uchowała się tam jakaś matka). Patrzcie jakie to skomplikowane i ile kombinacji, a wszystko byłoby zupełnie łatwiejsze gdyby udało mi się wyhodować matki na ramce ze sztucznymi matecznikami, gdzie można nakładać izolatory.
Na chwilę obecną mam dwie rodziny gdzie może nie być matki czyli (A) oraz druga w której odpadła opalitka, a matka zaczęła latać nad ulem (F).
Na szczęście znajomy pszczelarz w razie czego poratuje mnie we wtorek matecznikami na wygryzieniu. Niestety niedosyt pozostaje, straszna frustracja utracić matkę w taki głupi sposób i to Buckfast, a akurat tę rasę zawsze chciałem mieć
Dużo się nauczyłem na własnych błędach i to się liczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wrzosowy
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 31 Maj 2012
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:54, 14 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Przy takich nakładach widać że ci zależy. Skoro tak zapraszam w środę do mnie przełożysz larwy powiem ci jak. Matki nawet możesz wziąć gratis jak sie wygryzą. Nie wszystkie ale nawet z 10 bedzie niepotrzebnych. Nie da się opisać przekładania ale da sie nauczyć od kogoś. Tu wszystko zostało opisane ale ty dalej popełniasz masę błędów praktycznych. Nie żebyś był gorszy bo nie święci garnki lepią ale brak ci jak widze intuicji do tego potrzebnej. Na mateczniki ratunkowe wybieraj ramkę z jajeczkami. Na młodych larwach licz się z tym że założą na najstarszych odkrytych bo chcą mieć matke jak najszybciej. Przy jajeczkach nie wylęgną się przed 12 dniem od włożenia ramki a w 12 dniu to możesz już każdą zaizolować wałkiem do włosów albo nawet powycinać mateczniki pojedynczo i powklejac do rodzin gdzie brak matek. Zawsze zakładaj że wybiorą opcję najgorszą a nie najbardziej optymistyczną wtedy unikniesz błedu. Reszta to matematyka od - do. Nie zmienią wieku jajeczka czy larwy. Jajeczko można co prawda szacować wiekowo ale zawsze pozostanie to szacowaniem. Larwę możesz ocenić wiekowo nawet do kilku godzin w pierwszym okresie. Tym samym co do dnia możesz ustalić termin wylęgu.
Jajeczko wylega sie na czwarty dzień i do zasklepienia masz 6 dni kiedy jest larwą odkrytą. To nie ty decydujesz jakie larwy wybiorą a więc nie wyliczysz dokładniej niż z dokładnością do 6 dni terminu wylegu. Znajdą się obrońcy 3 dniowej larwy bo taka jest wybierana na ratunkowe najcześciej ale to dalej tylko przypuszczenie nie pewność.
Co do znakowania podstawowa zasada to nie można w żaden sposób uszkodzić matki. Myślę że ty uszkodziłeś bo nie wyobrażam sobie żeby na 5 sztuk dwie scięły z innego powodu. To że opalitka odpadła to za mało kleju ale jak zechcesz to poprawić posklejasz matkom skrzydła i je zetną. Czyli znów intuicja albo doświadczenie bo wiedzę już masz. Z podpowiedzi... Kleju kropla ale taka zrobiona łyzeczką do przekładania. Srednica milimetra, nigdy więcej! Dobrze jak tej kropli nie rozmażesz po matce tylko pozostanie do czasu nałożenia opalitki wysoka jak kropla a nie plama. Opalitka musi być wyciągnieta i przygotowana wcześniej aby samo użycie kleju i przyklejenie nie trwało więcej niż 10 sekund. Możnaby sie bawic i dłużej ale wtedy szelak podsycha i tworzy na zewnątrz skórkę która się już nie klei. Opalitki przygotowane do klejenia rozkładasz na stole obok, cyfrą do góry. Najlepiej jak masz dwie łyżeczki. Jedną nakładasz szelak a drugą ślinisz i dotykasz opalitkę. Wtedy opalitka przykleja się do łyżeczki od dołu na ślinie i nakladasz ją na wcześniej zrobiona kroplę szelaku na matce. Przy jednej łyżeczce z dwona końcami roboczymi można i jedną. Można tez zapałką ale to już żadna precyzja. Zapałkę trzeba byłoby przyciąć właściwie no a skąd ty masz wiedzieć jak jest właściwie. Serio zapraszam. Mam dziś dobry dzień jak widzę bo zdradzam to co kosztowało mnie lata pracy. Mój nr podawałem nie raz 660131542.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jestemradek
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 08 Cze 2012
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Skąd: Kotlina Kłodzka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:49, 14 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Dzięki za wiadomość. A kolega to z jakiej lokalizacji Polski jest? Jak byłoby niedaleko to z chęcią przyjechałbym na lekcję.
Wczoraj znakowałem tylko 3 matki i tylko jedną mi ścięły, ale to dlatego, że wpuściłem ją od razu, nie zamykając w klateczce. Dwie pozostałe są całe i zdrowe, jedna z nich dzisiaj mi latała, ale wróciła
Na szczęście pozostawienie otwartego daszka poskutkowało tak więc (F) ma swoją matkę
Ponownie ją oznakowałem i siedzi teraz w klateczce.
W takim razie mam jeden ul (A), w którym może nie być matki, test wykaże oraz drugi (E) też bez matki jednak z dwoma matecznikami, które powinny się niebawem wygryźć.
W (B), (C), (D) są matki nieunasiennione, jak zaczną czerwić to czeka je znakowanie.
Na pewno będę jeszcze próbować ze sztucznymi matecznikami, bo nie daje mi spokoju, że nie może mi się to udać.
Poza tym mam co najmniej 3 matki do wymiany (w tym 2 rodziny agresywne). Także mój kolega potrzebuje wymienić 4-5 matek, on ma pasiekę po zmarłym dziadku i prawie wszystkie są agresywne, nie ma materiału do hodowli matek i jest jeszcze bardziej początkujący niż ja, więc pomagam mu jak tylko mam czas.
PS. Nikomu nie polegam dawać do klatki nawet kropli miodu, od tego jest ciasto. Matka mi się ubabrała, skrzydełka całe w miodzie były, na szczęście pszczoły ją wycackały, ale bałem się, że będzie z nią źle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wrzosowy
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 31 Maj 2012
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:32, 14 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Ja jestem z Roztocza. Woj lubelskie. Co do ciasta i miodu... Kropla miodu to w izolator żeby matka nie padła zanim zauważymy że sie wygryzła, np w nocy. Normalnie ciasto lepsze gęstsze niż za rzadkie. Nawet znani hodowcy czasem wysyłają matki gdzie ciasto płynie. Duży błąd. Już lepiej za twarde zrobić bo dodać miodu czy wody przed podłożeniem może kupujący natomiast jak jest za rzadkie pszczoły pływają w cukrze jeszcze w trakcie przesyłki.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
jestemradek
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 08 Cze 2012
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Skąd: Kotlina Kłodzka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:30, 14 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Trochę za daleko, to jakieś 500km (mam wyjazd służbowy we wrześniu w okolice Nałęczowa, ale to już za późno będzie).
Postanowiłem nie poddawać się i przełożyć cieniutkim pędzelkiem świeże jajeczka (Tomek Miodek w jednym z filmików poleca ten sposób) i dałem ramkę z matecznikami do miodni dla odmiany w ulu gdzie jest matka oddzielona kratą. Zrezygnowałem z rodziny bez matki. Jutro rano sprawdzę jak się ma sprawa i dam znać.
W ulu (F), tym gdzie znakowałem matkę drugi raz po 3 godzinach wypuściłem ją, niestety pszczoły zaatakowały ją, zacząłem mocno dymić, a dwie pszczoły zawinięte oderwałem od matki, przeżyła. Jest dalej w klatce podwieszona na beleczku, jutro spróbuję znowu ją wypuścić, zobaczymy.
Jeszcze raz dzięki za pomoc
Radek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wrzosowy
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 31 Maj 2012
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:35, 15 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Tomek miodek o pszczołach to wie tak średnio. Równie dobrze mógłby o kozach filmy kręcić. To że ktoś przeczytał książke ostrowskiej to jeszcze nie wiedza. Te filmiki są raczej kiepskie, On zarabia na filmach nie na pszczołach co widać. Zresztą kręcenie filmów lepiej mu wychodzi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
wrzosowy
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 31 Maj 2012
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:44, 15 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
A ja mam ciekawy przypadek. W jednym z uli wychowujących tydzień temu były odciągnięte mateczniki. Liczyłem dziś założyć izolatory. Otwieram ul a tu ani jednego matecznika. Za to znakowana matka. Nawet żadna z moich. Rój przyszedł i 30 mateczników szlag trafił. Warto wylotek uli wychowujących zabezpieczać kratą. Teoretycznie wiedziałem ale w praktyce pierwszy raz mam takie coś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jestemradek
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 08 Cze 2012
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Skąd: Kotlina Kłodzka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 21:12, 16 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Udało się, część mateczników dzisiaj została przyjęta.
Wykorzystałem otwarte mateczniki na ramce i z nich pędzelkiem przełożyłem mleczko do miseczek, a następnie przełożyłem najmniejsze znalezione larwy (nie jajeczka). Ufff...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Robi_Robson
Gość
|
Wysłany: Wto 22:40, 16 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
jestemradek napisał: | Udało się, część mateczników dzisiaj została przyjęta.
Wykorzystałem otwarte mateczniki na ramce i z nich pędzelkiem przełożyłem mleczko do miseczek, a następnie przełożyłem najmniejsze znalezione larwy (nie jajeczka). Ufff... |
Praktyka czyni mistrza
|
|
Powrót do góry |
|
|
wrzosowy
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 31 Maj 2012
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 9:24, 17 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Piwo mi się należy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Robi_Robson
Gość
|
Wysłany: Śro 21:52, 17 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
wrzosowy napisał: | Piwo mi się należy. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
wrzosowy
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 31 Maj 2012
Posty: 1400
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 37 razy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 9:15, 19 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Jak już będziesz miał te hodowlane mateczniki nie zapomnij że łatwiej podłożyć matecznik niż matkę. Szczególnie przy trutówkach nie warto czekać na wylęg. Matka ta sama tylko przyjęcie 100%. Zaznakować można i po zapłodnieniu na ramce. Oczywiście przekładanie mateczników trzeba wiedzieć kiedy robić. Jarwa jednodniowa ma 4 dni a więc od przełożenia do wylęgu pozostaje 12 dni. Czyli dokładnie 7 dni po przełożeniu nie wolno dotykać mateczników (histoliza). Biorąc pod uwagę fakt że wieku larw szczególnie na początku przygody z wychowem nie możesz być pewien lepiej od 6 do 7 dni po przełożeniu nie dotykać ula z matecznikami. W pozostałych dniach możesz przekładać mateczniki bezpiecznie. Gdyby się okazało że mateczniki możesz upchnąć po rodzinach bez matki tym wcześniej możesz przełożyć nowe larwy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
jestemradek
DOŚWIADCZONY (A) PSZCZELARZ (-RKA)
Dołączył: 08 Cze 2012
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Skąd: Kotlina Kłodzka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 9:49, 19 Lip 2013 Temat postu: |
|
|
Właśnie wiem, że matki lepiej są przyjmowane jak podda się matecznik
Wczoraj jednak eksperymentalnie wpuściłem do dwóch bezmatecznych rodzin jednodniówki od znajomego i z palca poszły na plaster i zostały przyjęte
Do znakowania przystąpię po rozpoczęciu czerwienia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|